Obraz morza do sypialni
Ten obraz to początek całej serii bardzo podobnych prac w tym cyklu. Trafione kolory i atmosfera obrazu spowodowała, że zamówiono już kilka wersji tego obrazu. Lubię atmosferę tego morza i chętnie maluję kolejne jego wersje, nawet jeśli różnice mają być tylko w drobnych detalach. Osoby zainteresowane takim obrazem zapraszam do kontaktu mailowego na adres tomaszpilikowski@gmail.com
Jak namalować morze?
Malując te pracę zacząłem od pytania jak malować morze. Efekt, który chciałem osiągnąć, to z jednej strony uchwycić potęgę, głębię i siłę morza a z drugiej zadbać o to, żeby morze miało przyjazne, letnie oblicze. Przemyślałem kwestię kolorów – błękity, biele i ciemny niebieski blisko horyzontu, żeby podkreślić głębinę morza. Rozpocząłem od błękitnego nieba (filmowałem proces malowania tego obrazu – niedługo film znajdzie się na stronie obraznamiare.pl).
Do malowania nieba jako koloru wiodącego użyłem błękitu królewskiego z niemal niewidoczną nutą błękitu śródziemnomorskiego. Zaraz po naszkicowaniu nieba (jeszcze bez chmur) przeszedłem do tego, co w tym obrazie uważam za kluczowe – linii horyzontu. Nie było to zadanie łatwe. Moim celem było stworzenie z jednej strony wyrazistej, określonej linii horyzontu, która ustawiałaby cały obraz, a z drugiej osiągnięcie efektu oddalenia horyzontu, co wymagało złagodzenia tej wyrazistości i jej przełamania. Linię horyzontu najpierw dokładnie wytyczyłem i naszkicowałem. Symetryczny horyzont był niezwykle ważny dla tego obrazu. Powstawał obraz zbudowany, namalowany, solidnie prowadzony – raczej studium niż ekspresyjny eksperyment. Za pomocą miękkich pędzli delikatnie prowadziłem granicę między morzem i niebem. Nie była to ostra krawędź ani linia, ale lekkie przenikanie, rozumiane przez odbiorcę jako naturalna mgła z morskiej wody unosząca się nad powierzchnią morza.
Kolor morza
Do namalowania głębiny użyłem błękitu pruskiego, (za błękit pruski odpowiada pigment na bazie heksacyjanożelazianu(II) potasu żelaza(III), czyli żelazocyjanku potasowo-żelazowego – FeK[Fe(CN)6]) który zmieszałem z szarością Payne’a. Barwa ta została tak nazwana na cześć malarza Williama Payne’a, który żył w latach 1760 – 1830. Obecnie szarość Payne’a otrzymuje się najczęściej ze zmieszania ultramaryny z czernią lub ultramaryny ze sjeną paloną. Jest to kolor, którego dusza jest jedynie śladowo zmiękczona odcieniem niebieskim – raczej plasuje się bliżej szarości i czerni. Dlatego na obrazie przełamałem ton tego koloru, dodając błękit pruski i odrobinę ultramaryny.
Detale procesu malarskiego
Sposób malowania głębiny morza był inny niż płytszych fragmentów od strony faktury. Płaska plama wody jest daleko od nas, dlatego nie widać już szczegółów. Malując morze, zacząłem właśnie od tej głębiny i udało mi się osiągnąć efekt potężnego, niezwykle głębokiego morza. Niestety był to też charakter nieco mroczny i posępny, a przeznaczeniem obrazu była sypialnia, dlatego chciałem, żeby zachował on pozytywną i przyjazną energię. W tym celu dodałem fale w mieszance kolorów błękitno-niebieskich. Mimo dużej pokusy unikałem łączenia błękitów z żółcieniami czy zieleniami – taka lekko zielona toń wody jest niezwykle ciekawa, ale chciałem utrzymać moc błękitów. Na koniec zostało określenie plaży i chmur. Tu też ograniczyłem kolory, mimo że część mnie chciała iść w róże i żółcienie. Wytrzymałem tę próbę i trzymałem się reżimu kolorystycznego – błękity i biele – to wszystko. Ewentualnie kropla żółcieni neapolitańskiej.
Na koniec, po wyschnięciu farb i odczekaniu odpowiedniego czasu nałożyłem nieco werniksu. Trzeba było wyrównać niebo w miejscach, gdzie działałem terpentyną, która powoduje matowienie. Wcześniej musiałem nieco przesunąć jedną chmurę i tam pozostały matowe ślady po działaniu terpentyny. Takim śladom zawsze warto uważnie się przyjrzeć, ponieważ nieraz takie przypadkowe efekty mogą być ciekawe i warto je zostawić. Tym razem jednak wynik działania terpentyny lepiej było usunąć.
Obraz morza do salonu
Praca nad tym płótnem to była prawdziwa przyjemność. Myślę, że udało mi się osiągnąć równowagę a zarazem napięcie pomiędzy tajemniczą powagą głębi morza a beztroską i pogodną atmosferą plaży i nieba. Obraz idealnie sprawdził się w sypialni, ale z równym powodzeniem można byłoby umieścić go w salonie lub kancelarii.