John Constable – obraz morza i plaży w Brighton

John Constable i jego obrazy morza: klasyk w ogniu krytyki

Malarstwo i postać jaką był John Constable opisywano już tyle razy, że zdecydowałem się nadać tekstowi punkowy charakter, aby wnieść jakąś świeżość, wartość dodaną do opisu tego malarza. To typowy klasyk od pejzaży, znany z malowania tych swojskich angielskich pól, czasem zaryzykował i zanurzył się w bardziej burzliwe rejony – malowanie morza. Jego obrazy, choć uznane w świecie sztuki, zasługują na spojrzenie z innej perspektywy, gdzie rynsztokowe podejście do rzeczywistości odkrywa ich prawdziwe oblicze. Oczywiście rozumiemy, że móimy tu o ostrym, rynsztokowym podejściu w rozumieniu tamtych czasów. Dziś obraz przedstawiający odgryzany, broczący krwią członek dzikiego zwierza wydaje się stonowanym kojącym płótnem.

Morze w twórczości Constable'a

Jego obrazy morza to jak próba znalezienia piękna w chaosie życia. W tych burzliwych scenach Brighton, gdzie sztormowy wiatr przewraca wszystko jak po solidnej imprezie, Constable próbował uchwycić dzikość natury. W porównaniu do spokojnych łąk Suffolk, te morskie pejzaże to jak wejście w ciemne zaułki miasta po zmroku – pełne napięcia, niespokojne i surowe.

John Constable
John Constable, Plaża w Brighton

Zalety i charakterystyczne cechy

Obrazy morza Constable’a mają w sobie coś prawdziwego, coś jakby zerwanej nitki od porządku. Jego fale są brudne, nieuporządkowane – jak graffiti na ścianach starych kamienic. W tych obrazach nie znajdziesz idealnego porządku. Kolory są ciężkie, zimne i jakby wyjęte z rynsztoka codzienności – błękity, szarości i biel mieszały się jak plamy po piwie na chodniku.

Wady: trochę jak chaos w rynsztoku

Ale spójrzmy prawdzie w oczy – jego obrazy morza czasem są jak zardzewiały sedes w opuszczonym klubie: chaotyczne i pozbawione sensu. Brakuje im wyraźnej struktury. Fale? Czasem wyglądają jak bazgroły na brudnym murze, zbyt przewidywalne, jakby malowane na autopilocie. Niejeden punk powiedziałby, że w tych obrazach brakuje tej iskry buntu, tego czystego pierdolnięcia, które rozwala system, ale jeśli wsłuchać się w epokę, i w pieśń tych płócien, to mamy tu wolność i rebelię.

Constable kontra Turner: starcie tytanów

J.M.W. Turner, jego artystyczny ziomek, to jak krzyk punkowego wokalisty na tle spokojnych melodii Constable’a. Gdy Turner walił po emocjach jak młotem, Constable bardziej klepał delikatnie po ramieniu. Obrazy Turnera to jak pogo na koncercie – pełne chaosu, ale z sensem. U Constable’a morze to bardziej jak spacer po pustym porcie – spokojne, ale bez wielkich emocji. Jednak te subtelne emocje mogą zagotować mózg mocniej niż z pozoru mocniejsze uderzenie – i o to chodzi w malarstwie.

Podsumowanie: morze w subtelnym stylu punk

Obrazy morza Johna Constable’a, choć niedoskonałe jak zapleśniały klubowy bar, mają w sobie coś, co przemawia do duszy buntownika. Dla niewprawnego oka (zwłaszcza współczesnego) mogą wydać się grzecznymi pejzażykami, ale czując ducha historii i tych płócien, kiedy wyciszymy wszystko i posłuchamy z bliska to da się zobaczyć, że są surowe, pełne zgrzytów i niedoskonałości.

Constable
John Constable - punk swoich czasów

Na koniec kilka linków: tu artykuł o Constable’u na łamach Royal Academy a tu artykuł na stronie BBC