Moje malarstwo

Człowiek i przestrzeń

Jednym z głównych tematów mojego malarstwa jest linia horyzontu. Przez tysiąclecia towarzyszyła człowiekowi przynosząc spokój i równowagę. Dopiero ostatnie sto – dwieście lat to dramatyczna kradzież linii horyzontu z naszego pola widzenia, a także z naszych
umysłów i dusz. Coraz większa część populacji żyje w betonowych metropoliach, które zaburzają nasze postrzeganie samych siebie w kontekście naszej planety. Uważam, że linia horyzontu jest niezwykle ciekawym obiektem badań jako źródło równowagi w życiu człowieka. Już sama pozioma linia stabilizuje, wprowadza ład. Jej obecność prowadzi do homeostazy w wielu wymiarach – porządkuje świat, oddzielając ten, który jest pod naszymi stopami, od tego nad nami, którego pieszo nigdy nie osiągniemy. Inny porządek to podział na to, co widzimy i na to, co jest zakryte przed naszymi oczami – to, co znajduje się za linią horyzontu. W najnowszym cyklu moich obrazów doprecyzowałem te poszukiwania, budując narrację tak, aby linia horyzontu znajdowała się za oknem i była obserwowaną przez odbiorcę obrazu z wnętrza domu, łodzi czy innego pomieszczenia. Ten zabieg sprawia, że linia horyzontu wybrzmiewa mocniej. Pojawiają się dodatkowe kontrasty. Pomieszczenie, w którym zdaje się przebywać odbiorca, zawsze jest tylko ograniczoną przestrzenią, która kontrastuje z otwartym światem za oknem. Linia horyzontu utworzona przez wielkie zbiorniki morskie, jak morze czy ocean, na moich obrazach niejednokrotnie znajduje się za murem, co buduje napięcie między wolnością a ograniczeniami, zniewoleniem. Liczę na to, że uda mi się dotrzeć do najgłębszych potrzeb odbiorcy, związanych z wolnością. Obudzić wspomnienia, na poziomie takich, kiedy w dzieciństwie przy biurku odrabialiśmy pracę domową i mimo że nasza głowa pochłonięta była przewodem pokarmowym lancetnika to w
sercu tętniła linia horyzontu, którą widzieliśmy daleko za oknem.

Linia horyzontu

Sama linia horyzontu w moim malarstwie nie zawsze pojawia się bezpośrednio na płótnie, nieraz wyczuwamy ją tuż pod krawędzią obrazu – opowiadam o niej nawiązując do filozofii Indian: „Najważniejsze jest to, czego nie ma, a więc jest”. Od strony formalnej ważne jest dla mnie, żeby na płótnie widać było pracę pędzla, ludzkiej dłoni, gest twórcy. To buduje kontakt między artystą i odbiorcą, tworzy relację, której nośnikiem jest płótno. To niepowtarzalne medium, jakim jest farba olejna daje taką możliwość, a ta osobista relacja przynosi głębię percepcji i ukojenie w świecie zbudowanym przez dany obraz.